"Obrończyni" Eliana Lascaris
Jedna z niewielu premier i kontynuacji serii na które czekałam z dużą niecierpliwością.
Wiecie, co jest najbardziej zabawne? Otóż chyba najbardziej niesamowite jest to, że po przeczytaniu pierwszej części szukając autorki na Instagramie dotarło do mnie, że to polska autorka kryje się pod ciekawym pseudonimem. Czym byłam zaskoczona, muszę przyznać pozytywnie.
Cóż, Felicii Anderson nie zostało za wiele. Kilka kartonów, mała klitka, której daleko do poprzedniego mieszkania, pięćset dolarów w banku, dwieście w portfelu, dodatkowo jeszcze kot. Oto jej cały dobytek w momencie, w którym rozstaje się z kancelarią Köster & Thompson i z samym Thomasem Kösterem. Mężczyzną, który często pojawia się w jej myślach i za każdym razem wywołuje motyle w brzuchu. To bolesne i przyjemne równocześnie.
Thomas, który sam zadecydowała o rozstaniu z dziewczyną przeżywa to równie boleśnie jak ona, ale nie przyznaje się do tego sam przed sobą. Zaczyna topić smutki w alkoholu, zaczyna nadmiernie ćwiczyć na siłowni, ale to za dużo nie pomaga. Wspomnienia o Felicii cały czas go nawiedzają, a Thomas nieustannie zastanawia się, czy zasługuje na drugą szasnę i co musiałby zrobić, żeby ją otrzymać. Czy będą mogli poukładać sobie życie osobno? Czy uczucie, które wypierają ponownie może zapłonąć?
W porównaniu z Patronem, to kontynuacja jest bardzo króciutką książką, choć wolę, by było tak, aniżeli autorka miałaby na siłę wydłużać powieść i wciskając w nią kolejne zapychacze. W ten sposób mamy krótką i zwięzłą opowieść w pigułce.
Sami bohaterzy przeżywają trudne chwile, ale powiem wam, że ciężko lekceważyć uczucia, które są silniejsze od nas, a los i tak będzie robił swoje, nieważne co sobie zaplanujemy.
Teraz i tak będę czekać z niecierpliwością na kolejny tom, bo choć mam swoje przypuszczenia, co do dalszych losów naszych drugoplanowych bohaterów, to jednak muszę to najpierw przeczytać. A wierzcie mi dzieje się, dzieje i zakończenie to dosłownie typowe zawieszenie i nic więcej. Idealny zabieg autorów. Ciekawe, czy oni faktycznie lubią nam to robić? Tym bardziej, że tylko oni wiedzą, co będzie dalej?
Kinga
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Editio Red
Zgodzę się, że lepiej krótka książka niż na siłę rozdmuchana. Więc fajnie, że dopisano historię i nie silono się na zbyt wiele zbędnych rzeczy.
OdpowiedzUsuńCzęsto właśnie te skondensowane książki sprawiają, że czytelniczy czas upływa na dużym poziomie satysfakcji.
UsuńJa lubie sięgnąć po takie pozycje, które są nieprzegadane. Mogę się rozkoszować historią.
UsuńBo przegadać też trzeba umieć, nie tylko suche opisy, ale relacje, które wnoszą coś znaczącego do odbioru fabuły, czy dotyczące miejsca, czy postaci. :)
UsuńZdarza się tak, że czytając książkę z obco brzmiącym nazwiskiem autora intuicyjnie wyczuwam, że pisał polski autor, pewne elementy mocno tkwią w rodzimych twórcach. :)
OdpowiedzUsuńA tę propozycję czytelniczą natychmiast podsuwam córce pod rozwagę, świetnie się zapowiada, duża szansa, że się jej spodoba, ciekawa jestem, czy zna już pierwszy tom. :)
OdpowiedzUsuńGdzie ko ta książka już minęła. Nie widziałam, że to jakaś część serii.
OdpowiedzUsuńCzasami taka pigułka działa na wyobraźnię. Szkoda jednak że autorka ukrywa się pod pseudonimem
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że wiele polskich autorek romansideł ma zagraniczne pseudonimy. Może zaczynały na Wattpadzie i to ich stare nicki? Nie wiem, nie rozumiem tego.
UsuńJest coś w tym, że czytelniczki chętniej sięgają po książki zagranicznych autorów, kiedyś czytałam, jakie mechanizmy w tym rządzą. :)
UsuńNawet nie wiedziałam, że jest taka seria i że to pseudonim polskiej autorki.
OdpowiedzUsuńCzasami pseudonimy potrafią być zaskakujące :) Serię będę miała na uwadze.
OdpowiedzUsuńCzęsto pseudonimy autorów nas zaskakują. Ale zwykle jest info kto książkę tłumaczył, więc łatwo dowiedzieć się czy to obcojęzyczne dzieło.
OdpowiedzUsuńChyba za dużo książek z podobną fabułą przeczytałabym, by kolejna mogła mnie jakoś zaskoczyć. Ta nawet mnie nie zaciekawiła. Chociaż chciałabym wiedzieć, czy spotkali się ponownie po rozstaniu.
OdpowiedzUsuńOstatnio nie śledzę nowości editiored, ale ta książka wydaje się być ciekawa.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie, czemu autorzy używają pseudonimów? Podpisać się pod swoją pracą to przecież przyjemność
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie nie lubię książek w tomach, bo niestety trzeba czekać na kolejne, a człowiek ciekawy co dalej
OdpowiedzUsuńMnie to nie przeszkadza, choć jak mam okazję, wolę czytać jak najszybciej, bo nie trzeba sobie przypominać szczegółów poprzednich odsłon serii. :)
UsuńRzeczywiście, nie podejrzewałabym, że to polska autorka! :D Świetnie, że udało się tej książce tak trafić w Twój gust! :)
OdpowiedzUsuńAni tytuł, ani autorka nic mi nie mówią. Więc chyba muszę nadrobić zaległości. Fabuła jest w moim guście.
OdpowiedzUsuńZainteresowałeś mnie ta książka ,nie znam jej twórczości
OdpowiedzUsuńCzasem zastanawiam się, po co autorzy przyjmują zagranicznie brzmiące pseudonimy, ale to chyba ich chwyt marketingowy, żeby mieć możliwość publikowania także za granicą
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wolę jedną dobrze napisaną książkę, niż kolejne tomy pisane na siłę. Dobrze, że ten tom Cię nie rozczarował.
OdpowiedzUsuńskąd ja to znam, dlatego nauczyłam się żeby czekać aż wyjdzie cała seria, przynajmniej śpię spokojnie ;-)
OdpowiedzUsuńKiedyś czekałam aż pojawi się cała seria, dopiero się za nią zabierałam, teraz już swobodnie buszuję w róznych z przerwami, czasem nawet w odwrotnej czy dowolnej kolejności tomów. :)
Usuń