"Siostra gwiazd" Marah Woolf

Moim ukochanym gatunkiem jest fantastyka. Nie będę tego ukrywać. Zawsze chętniej sięgnę właśnie po książkę z tego gatunku niż inną. Co nie znaczy oczywiście, że innymi gardzę. Każda odskocznia jest dobra, tym bardziej, że człowiek potrzebuje przerwy nawet od swoich ulubionych gatunków.

Tym razem mamy czarownice, magię, demony, ale w świecie współczesnym. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie kiedy czytam sobie książkę, a tu nagle wyskakują mi trampki czy samochód. Ciągle łapałam się na tym, że wyobrażałam sobie bohaterów raczej w historycznych strojach i za każdym razem się strofowałam. 

Nie mówię, że nie czytałam takiej fantastyki, bo i owszem, ale było to na przykład w dalekiej przyszłości, albo w dalekiej przeszłości. Poza tym sam początkowy klimat nawiązuje bardziej do kostiumowych bohaterów. 

We Francji, w magicznym lesie, znajduje się przejście, przez które demony mogą przenikać do świata ludzi. Nad tym, żeby tak się nie stało, czuwa Loża i jej Wielki Mistrz, magowie od pokoleń, spadkobiercy króla Artura, który zawarł przed wiekami pakt z demonami, aby uratować ludzi.

Tymczasem Kongregacja czarodziejów dobija z królem demonów własnego targu, w czym niebagatelną rolę pełni Vianne.

Bardzo przypadł mi do gustu styl autorki. Jest lekki i przez książkę wręcz się płynie. Jedynym minusem było to, że na początku w ogólnie nie mogłam połączyć się  z historią. Szło to dość opornie, a książka rozkręca się dopiero za połową, a liczy sobie ponad 500 stron. Choć patrząc na to z perspektywy przeczytania jej, mam wrażenie, że był to zamierzony cel Woolf, aby wprowadzić nas w klimat i wyjaśnić wszystkie aspekty, które doprowadziły do pewnych decyzji.

Gdy po dwóch latach Vianne w końcu odzyskuje zdrowie, siostry wracają do Francji w towarzystwie tajemniczego Asha. Mają dowiedzieć się, czy nowy Wielki Mistrz Loży, Ezra, wielka miłość Vianne, nie przeszedł na stronę demonów. 

Tak rozpoczyna się ta historia, opowieść o Vianne, która musi wydorośleć. W tle politycznych machinacji Asha i Ezry pojawia się miłość, tak skomplikowana jak świat, w którym się rodzi.

Niesamowicie denerwowała mnie główna bohaterka. Toż to dorosła kobieta w wieku lat dziewiętnastu, u progu dorosłości, a swoim zachowaniem niekiedy przyprawiała o facepalm. Mamy tutaj swoisty trójkąt miłosny, ale nie wybija się on ponad magię i jest dla niej tłem. Sprawy komplikują się tak bardzo, że później po trójkącie nie ma śladu, a na jaw wychodzą coraz to nowe fakty. 

Sam Ezra, Mistrz Loży, nie tylko jest bardzo tajemniczy, ale też niesamowicie niezdecydowany, ale jego wybory i decyzje zostają wytłumaczone w dalszej części książki.

Oczywiście zakończenie, które wbija w fotel. Zostałam w pustce i zawieszeniu i zastanawiam się jak to się autorce udało. Historia z początku nie wydawała się tak absorbująca, toteż dziwi to jeszcze bardziej, kiedy w końcu zabrakło mi kartek i sama się zdziwiłam, ze to koniec i więcej nie będzie.

Trzy siostry, czarownice, decyzją Wielkiego Mistrza zostają wysłane na Wyspy Brytyjskie do  Kongregacji, gdy najmłodsza z nich zostaje ukąszona przez sylfidę. Dziewczynę uratować mogą jedynie uzdrowiciele z wysp.


Potężne czary, w których odprawianiu pierwsze skrzypce grają dziewczyny i idea siostrzeństwa. Znajdziemy tu poszukiwanie siebie, walkę dobra ze złem, połączenie świata magicznego z rzeczywistym. Odkryjemy dodatkowo ciekawie nakreślone wątki z obszaru polityki i dyplomacji. 

Kinga        


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Jaguar






18 komentarzy:

  1. Nie jestem fanką fantastyki, jakoś nie mogę przekonać się do tego gatunku. Książkę, o której piszesz, muszę polecić mojej koleżance. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długo nie mogłam przekonać się do fantastyki, jednak znalazłam taki jej nurt, który mnie do siebie przekonał, teraz nie wyobrażam sobie, abym nie sięgała po książki z tego gatunku. :)

      Usuń
  2. Czuję, że świetnie bym się bawiła przy tej książce. Właśnie jedno fantasy skończyłam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czy ją przeczytam. Z jednej strony chcę, a z drugiej strony obawiam się głównej bohaterki.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda że głóna bohaterka irytuje infantylną postawą, fajnei że styl pisania autorki przypadł do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że coraz więcej takich bohaterek jest przywoływanych do życia, wielokrotnie zastanawiam się, czemu ma to służyć.

      Usuń
  5. Ostatnio przyjemnie weszłam w demoniczne klimaty, zawsze przekonuję się, że zdecydowanie są dla mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na swój egzemplarz. Jestem bardzo ciekawa, jakie będą moje wrażenia z lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Również uwielbiam fantastykę :D i czytam takich powieści najwięcej. Ta czeka na półce.

    OdpowiedzUsuń
  8. To prawda, styl autorki sprawia, że strony przewraca się błyskawicznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Miło spędziłam czas z tą powieścią, zapewniła mi relaks. Jestem ciekawa kontynuacji.

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja wręcz przeciwnie, nie sięgam po ten gatunek literacki. Nie czuję tych wymyślonych historii i postaci z kosmosu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze ni trafiłam na swój styl fantastyki, albo tak twardo stąpasz po ziemi. ;)

      Usuń
  11. Zakończenie, które wbija w fotel? - chyba dalej nie trzeba mnie przekonywac

    OdpowiedzUsuń
  12. Okładka sprawia, że natychmiast chcę bliżej przyjrzeć się książce, bardzo mi się podoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam ochotę na tę książkę i zgodzę się, że okładka jest przecudowna, przyciąga wzrok.

    OdpowiedzUsuń
  14. ta książka ciągle mi gdzieś miga, chyba czas się nią zainteresować :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy Wam za każdy komentarz.

Copyright © 2014 Velaris' library , Blogger