"Obiecaj, że wrócisz" Beata Majewska
Ostatni tom trylogii :"Obiecaj, że istniałem". Wiem, że w przygotowaniu jest już tom połówka opowiadająca historię jednego z bohaterów, już po dziejących się tu wydarzeniach.
W tej części bliżej poznajemy tajemniczego Bruna, który pojawia się już w pierwszym tomie. Choć i tak pozostajemy z tajemnicami.
Bruno nie miał łatwego dzieciństwa. Jego ojciec ginie głupią i przypadkową śmiercią, przez co dziesięcioletni chłopiec musi szybko wydorośleć.
Gangsterzy są nieuchwytni, a policja bardzo szybko umarza śledztwo.
Syn ofiary poprzysięga zemstę, pragnie odwetu nie tylko na gangsterach, którzy przyczynili się do rodzinnej tragedii, ale też na służbach, które tak szybko porzuciły sprawę.
Bruno, oprócz tego, że jest szefem ZOŚK-i (ochrona świadków koronnych) to jednocześnie pracuje dla wielu bossów i powoli zapisuje na swoim koncie coraz więcej głów. Zemsta przejmuje kontrolę nad jego życiem. Nie ma tam miejsca na rodzinę, dobrą pracę, a na pewno brak miejsca na miłość. Ale takie uczucie lubi przychodzić niespodziewanie, znienacka. Przychodzi bardzo niewinnie w postaci młodego huraganu z niewyparzoną buzią z Rosji.
Wiera niczego się nie boi, bo nie ma nic do stracenia. Dopiero wkracza w dorosłe życie, ale już zdążyła poznać jego gorzki smak. Nie zdaje sobie sprawy, jak wielkie niebezpieczeństwo jej grozi. Otóż została ona bardzo cenną walutą przetargową między gangsterami zza Buga, a Bruno jest tylko pośrednikiem.
Trudno było mi się w tej części odnaleźć. Tak jak dwie poprzednie części mi się podobały, to ta część strasznie mi się dłużyła. Głownie przez to, że samą najciekawszą akcję autorka zaplanowała na sam koniec powieści. Wszystko zostało skumulowane w kilkudziesięciu ostatnich stronach powieści.
Ogólnie styl autorki jest lekki i przyjemny, ale wolę jego wydanie w drugiej części niż w pierwszej. Dużym plusem książki jest wielowątkowość i spojrzenie na sprawy oczami różnych bohaterów, bo jakby nie spojrzeń, wszystkie osoby zaczyna łączyć wspólny mianownik.
Nie można umniejszyć autorce tego, ile pracy włożyła w książkę Połączyła ze sobą elementy romansu, sensacji i trochę obyczajówki. Trzeba przyznać, że część brakujących elementów z poprzednich książek dopiero teraz wskoczyła na odpowiednie miejsce.
Podejrzewałam zupełnie inne zakończenie, choć sytuacje, które się tam wydarzyły utwierdziły mnie w tym, co się stało, ale z drugiej strony mogłam się spodziewać takiego obrotu spraw, w końcu to mafia, prawda?
Cóż nie ukrywam, ze na końcu mojej twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech, bo...
Kinga
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Jaguar
Książki z taką okładką pewnie przyciągają grono kobiece, czyż nie? :)
OdpowiedzUsuńSeria na pewno zasługuje na uwagę i znajdzie swoich zwolenników.
OdpowiedzUsuńSporo książek w tym stylu na rynku, miłośnicy tych klimatów mają w czym wybierać. :)
UsuńTo prawda, wybór książek w tym gatunku jest ogromny, więc nie ma co narzekać.
UsuńMiałam okazję zapoznać się z tą serią i pewnie skuszę się też na tom 3,5.
OdpowiedzUsuńJuż sama okładka jest bardzo kusząca, zresztą recenzja również :)
OdpowiedzUsuńSeria zapowiada się dość ciekawie. Myślę, że gdybym miała więcej czasu na czytanie to bym się skusiła
OdpowiedzUsuńBeata Majewska (Augusta Doucher) to jedna z moich ulubionych autorek. Po jej książki z wątkami erotycznymi sięgam w ciemno, bo wiem że znajdę w tych książkach przede wszystkim ciekawą fabułę.
OdpowiedzUsuńLubię, kiedy zakończenie mnie zaskakuje, kiedy moje przypuszczenia nie sprawdzają się. :)
OdpowiedzUsuńCoś czuję ze zakończenie jest warte przeczytania całej ksiażki. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTen typ literatury zupełnie mnie nie przekonuje, wiem jednak, że ma spore grono fanek.
OdpowiedzUsuńHmm, chyba jednak tym razem nie dla mnie. Ale nie warto się uprzedzać, bo nieraz książka, po którą sięgnęło się z nudów okazała się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię, kiedy historia zaczyna być dopracowana, a my coraz lepiej odnajdujemy się w tym świecie, nie słyszałam o tej serii, ale wydaje się bardzo interesująca :-)
OdpowiedzUsuńJak ja nie lubię gołoklatkowych okładek! :D z jakiegoś powodu brzydzi mnie fakt, że mogłabym to trzymać w rękach :D
OdpowiedzUsuńMnie gołe klaty nie brzydzą, ale te z realu. ;) Te okładkowe faktycznie już odrzucają, przesyt na maksa. ;)
Usuń