"Las na granicy światów." Holly Black

Uwielbiam powroty. Czekałam na ten, bo świat do którego wracamy jest tak samo piękny, co niebezpieczny. wiat elfów to miejsce przepełnione magią i dziwnymi stworzeniami. 

Oczekiwałam dużo. Po zakończeniu "Królowej Niczego" byłam nieco rozgoryczona, także tu liczyłam na "coś".

Miałam trochę problemów  z tą książką. Nie mogłam się w nią wciągnąć tak jak na to liczyłam. Nie pochłonęła mnie od razu. 

Akcja rozgrywa się w miasteczku Fairfold, miejscu, gdzie magia przenika się z rzeczywistością mieszkańców. Jak to bywa, gdy mieszka się w sąsiedztwie elfów, zdarzają się wypadki, czasem ktoś znika bez śladu, potem albo się pojawią, albo nie. Takich przypadków jest kilka i są to zazwyczaj turyści, bo miejscowi wiedzą jak muszą się chronić.

Tego roku będzie jednak zupełnie inaczej. Ktoś roztrzaskał szklaną trumnę, w której spoczywał rogaty królewicz, co uwolniło Rozpacz, która jest zagrożeniem dla całego miasteczka. 

Jest jednak dziewczyna, Hazel, która w dzieciństwie odnalazła niezwykły miecz, ale nie za bardzo pamięta, co się z nią dzieje od pięciu lat. Nagle musi sobie przypomnieć kilka bardzo istotnych rzeczy, bo jeżeli nie zdąży, mieszkańców czeka zagłada gorsza niż śmierć. Ona jest jedyną nadzieją miasteczka, wraz z bratem i przystojnym elfem.

W tej powieści jesteśmy w czasach króla Olszyn i jego syna Severina. Tak więc wydarzenia dzieją się wiele lat przed Jude i Cardanem. Choć lata w pojęciu elfów to pojęcie względne. Natomiast ów miecz pojawia ię i tutaj i w trylogii. 

Pierwsze kilkadziesiąt stron było ciężkie. Jednak potem akcja zaczyna się rozkręcać. 

Głowna bohaterka nie jest naiwną i głupią nastolatką. Chwała za to. Ma jaja i do każdego zadania podchodzi po przemyśleniu go bardzo skrupulatnie i dokładnie. Muszę przyznać, że na początku nie miałam o niej takiego zdania. Nie uciekniemy od młodzieńczych rozterek sercowych, ale one nie przytłaczają i nie burzą głównego wątku książki. 

Jest to powieść jednotomowa. Mam nieodparte wrażenie, że autorce pomyliły się kolejności ich wydania. "Las na granicy światów" zdecydowanie powinien być czytany przed "Okrutnym księciem". raz, że wydareznia działyby się chronologicznie, a po drugie kilka kwestii byłoby jaśniejszych i bardziej zrozumiałych. 

Moje serce skradł też Jack, który był najlepszym przyjacielem brata Hazel, ale był też podmieńcem. Mam słabość do elfów. Trzeba przyznać Holly Black, że umie budować napięcie i potrafi zaskakiwać odsłaniając kawałek po kawałku fakty i tajemnice. wiat elfów jest jest jej światem, to jej trzeba oddać. Nadal mam (znowu) mały niedosyt po scenie końcowej, ale książka była dobra. 

Kinga

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Jaguar


 

8 komentarzy:

  1. Okładka zdecydowanie przyciąga wzrok :). Mi często zdrza się, że dana pozycja nie wciąga mnie od razu tylko np. po 50 stronach, dlatego zawsze staram si czytać do końca. Jedynym wyjątkiem była powieść "Kolejne 365 dni", którą porzuciłam po zaledwie 30 stronach ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię trylogię Holly Black, dlatego mam nadzieję, że ta powieść również skradnie moje serce ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowieści, w których biorą udział elfy, zawsze mnie sympatycznie przyciągają. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ... lubię elfy, zawsze w RPG-ach byłam elfem :) ...

    OdpowiedzUsuń
  5. autorka jeszcze mi obca, nie miałam okazji przeczytać poprzedniej trylogii, ale słyszałam same pozytywne oceny, dlatego "las..." mnie bardzo kusi :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Całkiem przyjemny początek serii, czekam na kontynuację.

    OdpowiedzUsuń
  8. A tytuł mega podkręca wyobraźnię czytelnika, lubię takie propozycje, chętnie się z nimi umawiam na spotkanie. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy Wam za każdy komentarz.

Copyright © 2014 Velaris' library , Blogger