"Ostatni kat. Wspomnienia więziennego kata Tajlandii" Chavoret Jaruboon

Kolejna książka z serii "Rozmowy z katem". Tym razem są to wspomnienia samego Chavereta Jaruboona, który na początku był zwykłym strażnikiem więziennych. 

Mamy tu do czynienia nie tylko ze wspomnieniami, ale raczej z istną biografią. Cofamy się do samego początku, kiedy to nas autor i zarazem narrator  był dzieckiem. 

Jest to całkowicie zrozumiałe, ponieważ chce on nam przedstawić w jakich czasach żył i jak go to wszystko ukształtowało. Jego młodość i nastoletnie lata, które mają największy wpływ na życie i poglądy młodego człowieka przypadły na lata sześćdziesiąte dwudziestego wieku, a więc wojna w Wietnamie i stacjonownie wojsk amerykańskich w Tajlandii, a co z tym idzie przepływ kuktury. 

Sam Chavoret pochodził z rozbitej rodziny i mieszkał w nieciekawy sąsiedztwie. Jego tata był nauczycielem i to dzięki niemu autor wybierał te, a nie inne ścieżki. Podczas wojny  i jakiś czas po niej grywał w zespole po bazach wojskowych, a potem w barach. Kiedy zauważył, że nie przynosi to takich zysków, a rodzinę trzeba utrzymać, udało mu się zdać testy na straznika więziennego i tak się zaczęło. 

Dzięki Chavoretowi poznajemy kulisy największego i najsłynniejszego więzienia w Tajlandii - Bang Kwang o wzmożony rygorze. 

Poza tym chyba każdy z nas słyszał o "słynnych" na cały świat więzieniach tajlandzkich. Wiemy, że bardzo łatwo jest tam się dostać, ale niezwykle trudno jest się z nich wydostać, o ile w ogóle. Te historie nie są wyssane z palca, są całkiem realne, a ta książka właśnie to nam pokazuje. 

Więzienie Bang Kwang było też miejscem, w który odbywały się egzekucje. Sam autor zaczynał od zwykłego strażnika, poprzez awans do eskorty skazanych, by w końcu dostać propozycję zostania katem. 

Przez dziesięć lat swojegi zawodu pozbawił życia pięćdziesiąt pięć osób, nie tracąc przy tym ani grama człowieczeństwa. Przez całą książkę wspomina, jak ważna jest dla niego rodzina. 

Nigdy nie uważał się za szczęściarza, ta praca nigdy nie sprawiała mu przyjemności. Odbierał to jako konieczny obowiązek, bo ktoś musiał ją wykonać. Poza tym po każdej egzekucji, która wykonał, albo przy której asystował, czuł się w obowiązku dowiedzenia się czegoś więcej o ofiarach skazanych na śmierć. Jako kat, nigdy nie robił tego przed egzekucją, by nie poddać się emocjom i zwątpieniu, które mogłyby go ogarnąć. 

Ponad to, więźniów traktował jak zwykłych ludzi, a nie osadzonych, nawet jeżeli dopuścili się najgorszych występków. 

Bardzo dobra książka o człowieku, który jako zawód wybrał śmierć, ale nie zatracił przy tym siebie. Pamiętał o wartościach, które wyniósł z domu i to dzięki nim może teraz powiedzieć, że udało mu się i jest szczęśliwy. 

Kinga

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Aktywa




7 komentarzy:

  1. Parę temu, czytałam książkę gdzie chłopaczek trafił do tajskiego więzienia. Myślałam że to jakieś żarty, że tak łatwo tam trafić. Widać myliłam się

    OdpowiedzUsuń
  2. Tytuł mnie przyciąga, uwzględniam go w planach czytelniczych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi się ten cykl. I cieszę się, że to akurat ostatni kat i wiecej ich nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na razie czytałam tylko "Dziennik kata", jednak muszę zgromadzić inne książki z tego wydawnictwa, bo mają naprawdę ciekawą tematykę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam o tej książce, ale brzmi naprawdę ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwszy raz słyszę o tej książce i raczej nie przeczytam, bo takie tajskie klimaty i katowskie to nie dla mnie teraz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam ani o tej książce, ani o tym więzieniu. Jednak muszę przyznać, że rzeczywistość więzienna mocno mnie przeraża. Nie wiem, czy będę w stanie przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy Wam za każdy komentarz.

Copyright © 2014 Velaris' library , Blogger