"Grzechy Sevina" Penelope Ward

Wychodzę z założenia, że recenzje jakiejkolwiek książki należy pisać niezwłocznie po jej zakończeniu. Dlaczego? Ponieważ właśnie w tym czasie kłębi się w nas najwięcej emocji i jesteśmy "na świeżo" i nic nie jest w stanie nam umknąć. 

Nie ukrywam, że mam kilka książek przeczytanych, a recenzji brak. Cóż są to książki, gdzie nie goni mnie termin, a i osobiście wtedy nie miałam też tej słynnej weny, by przelać swoje myśli i uczucia. Nadrobię to kiedy będę mogła. 

Z książką Penelope Ward mam mały dylemat. Podobał mi się pomysł na fabułę, bohaterowie realni i zazwyczaj myślący, choć nie ukrywam, że niekiedy ich zachowywania były dość irracjonalne. Po kolei. 

Tym razem zacznę od okładki. Nie! Nie pojmuję dlaczego wydawnictwa uparły się  na półnagich mężczyzn. Nie mówię, że nie jest miło sobie popatrzeć na dobrze wysportowane ciało mężczyzny, ale nie kiedy mamy je niemal na każdej książce. Poza tym ta okładka mija się totalnie z zawartością jaką niesie książka. Posunęłabym się dalej i muszę stwierdzić, że sam tytuł  też do końca nie oddaje jej treści.

Powieść nie jest do końca nawet erotykiem, choć sceny seksu występują, ale jest ich kilka. Sceny nie są wulgarne, ani sprośne.

Sevin, młody, przystojny mężczyzna. To on jest naszym głównym narratorem. Jest osobą, która nie do końca przejmuje się konsekwencjami, z życia czerpie pełnymi garściami, nie istnieją dla niego żadne limity w żadnej dziedzinie. Wszystko się zmienia, kiedy umiera jego ojciec. Za namową swojej macochy, ojciec Sevina za jego plecami zaranżował jego małżeństwo w zaprzyjaźnionej rodzinie.

Miałam jeden dość spory problem z tą książką.

Bardzo nie odpowiadał mi pomysł z rodziną Elle i Evangeline. Dwie z trzech sióstr, które będą mieć ogromny wpływ na życie Sevina. Z pierwszą miał wziąć ślub; to o nią musiał "zabiegać". Drugą pokochał najszczerszym uczuciem, miłość jego życia.

Cała rodzina jest bardzo, z naciskiem na bardzo, religijna. Dla mnie zakrawa to na fanatyzm. W niektórych momentach miałem wrażenie, że czytam o Amiszach, czy innej zamkniętej społeczności.


Sevin musiał "zabiegać" o Elle, bez jakiegokolwiek kontaktu fizycznego do dnia ślubu, a spotkania odbywały się zawsze z przyzwoitką.

Evangeline, najstarsza z sióstr. Myślę, że nie przesadzę, kiedy napiszę, że była buntowniczką. Buntowała się przeciwko takim aranżowanym ślubom, miała inne spojrzenie na świat, chciała się spełniać i żyć w zgodzie ze sobą. Walczyła o siebie i swoją godność jako kobiety. Jest drugim narratorem w książce.


Książka nie wygląda, ale jest ogromną bombą emocjonalną, która nami wstrząśnie dogłębnie. Poza tym, autorka ma dla nas niezłego asa w rękawie. Powiem Wam szczerze, że Ward udało się mnie zaskoczyć.  Moje pierwsze spotkanie z autorką. Książka mnie nie porwała tak jak miałam nadzieję. Niemniej to zdecydowanie nie jest moje ostatnie spotkanie z Penelope Ward. Pomińcie też okładkę, bo mimo wszystko treść jest warta poznania.

Kinga

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Editio Red oraz grupie wydawniczej Helion





9 komentarzy:

  1. Tę książkę właśnie dostałam i już nie mogę się doczekać, aż ją przeczytam. Chociaż po twojej recenzji odrobinę się jej obawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie moje klimaty czytelnicze, więc lekturę sobie odpuszczę. Cieszę się jednak, że seria sprostała Twoim gustom.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta okładka jest tak tragiczna i tandetna, że podejrzewam, że grafika do niej ściągnęli z technikum. A i tam ludzie robią lepsze rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przyznać, że jeszcze nie czytałam żadnej książki tej autorki. Mimo, że często pisze w duecie z Vi Keeland. Ostatnio jednak coraz gorzej czyta mi się takie krótkie erotyczne romansidła. Muszę chyba odpocząć od tego gatunku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyjemnie trafić na książkę, która przekonuje nas do siebie, miła satysfakcja czytelnicza. :) Nie moje klimaty, ale Tobie się podobała, a to najważniejsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzeczywiście to co piszesz a okładka i tytuł nie sługa raju I pewnie obojętnie przyszłabym koło tej okładki myśląc że to jest kolejny erotyk z tymi samymi schematami ale jednak nie zaskoczyłaś i powiem szczerze że zakręciłaś w tym ciekawa tego klimatu, zabieganie bez żadnej intymności nie mówię tu o samym seksie, ale te spotkania z przyzwoitą. No jestem bardzo ciekawa, trochę mi to przypomina stare romanse

    OdpowiedzUsuń
  7. A mi się właśnie musi ułożyć, bo ta gonitwa myśli tuż po przeczytaniu jest zabójcza dla moich recenzji ;) Oczywiście ładny pan na okładce to to, co zawsze mnie przyciąga :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Rzeczywiście, kiedy patrzy się na okładkę oraz tytuł, w głowie aż miga taki czerwony neon „tani erotyk – omijaj”. Ale po wnikliwym zapoznaniu z Twoją opinią stwierdzam, że wydawnictwo popełniło spory błąd, robiąc takiego graficznego paskuda, bo historia zasługuje na piękniejsze „oblicze”. Tak czy siak, zabrzmi to dziwnie, ale chcę to przeczytać, pomimo tych scen łóżkowych.

    OdpowiedzUsuń
  9. O widzisz! A ja mam zupełnie inne podejście. Wolę recenzję napisać po jakimś czasie, żeby sobie na spokojnie wszystko przemyśleć.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy Wam za każdy komentarz.

Copyright © 2014 Velaris' library , Blogger