"Arsen" Mia Asher
Wystarczyło jedno spojrzenie… Jestem oszustką. Jestem kłamczuchą. Moje życie to jeden wielki bałagan. Kocham mężczyznę. Nie, kocham dwóch mężczyzn… Tak sądzę. Jeden z nich odwzajemnia to uczucie. Drugi sprawia, że płonę. Jeden jest moją opoką. Drugi – kryptonitem. Jestem załamana, zagubiona i zniesmaczona samą sobą. Ale nie potrafię się powstrzymać. Oto moja historia. Opowieść o mojej nieszczęśliwej miłości.
Nie dosyć, że nie mam weny by napisać tą recenzję, to najzwyczajniej w świecie mi się nie chce. W tym roku nie miałam jeszcze okazji i „przyjemności” przeczytać tak płytkiej, błahej i denerwującej książki.
Główną bohaterką jest Cathy, która pracuje w korporacji, ma męża prawnika Bena. Męża wręcz idealnego. Każda z nas o takim marzy. Troskliwy, kochający, wspierający, na pozycji, dobrze zarabiający. Czego chcieć więcej?
Narratorem głównie jest Cathy. Poznajemy historię z jej perspektywy. Kilka rozdziałów należy do Bena i tytułowego Arsena. Rozdziały opisują teraźniejsze wydarzenia, jednak kilka razy możemy cofnąć się do przeszłości, do początków związki Bena i Cathy.
Sama jestem kobietą i matką. Mam dwóch wspaniałych synów, więc jestem w stanie trochę zrozumieć naszą bohaterkę. Rozumiem jej pragnienia posiadania dziecka. Nie pojmuję jednak jej zachowania, które następują po każdej przykrej sytuacji, która ją spotyka. Zamiast porozmawiać z mężem ona się coraz bardziej zamyka i ucieka.
Nie spotkałam jeszcze tak płytkiej, denerwującej i pustej bohaterki. Kobieta, koło trzydziestu lat, zamężna, z dobrą pracą, z dobrem statusem społecznym. I nagle w tym ułożonym życiu pojawia się On. Beznadziejnie bogaty i przystojny, któremu żadna nie odmówiła, a on z kolei żadnej nie przepuścił.
Książka obfituje w przekleństwa i mnóstwo scen wulgarnego seksu. Lubię erotyki, ale ten jest nie do wytrzymania. Sama się zastanawiam jak ja to doczytałam do końca. Jestem zawiedziona i rozgoryczona tą książką. Nie polecam jej Wam. Jestem po niej zniesmaczona. Choć zakończenie jest wielce zaskakujące. Autorka wykorzystała zakończenie otwarte, więc mam dziwne przeczucie, że to jeszcze nie koniec tej historii.
Kinga
„Miłość jest nieskończona.
Nie ma początku ani końca.
Nie ma punktu wyjścia, nie ma mety.
Miłość po prostu jest.
Miłość się rodzi, rośnie, dojrzewa, a czasem umiera.
Ale wspomnienia pozostają z tobą do ostatnich godzin, w których oddychasz.
Można się zakochać, można się odkochać.
Ale pokochasz ponownie.
Zawsze.”
Nie dosyć, że nie mam weny by napisać tą recenzję, to najzwyczajniej w świecie mi się nie chce. W tym roku nie miałam jeszcze okazji i „przyjemności” przeczytać tak płytkiej, błahej i denerwującej książki.
Główną bohaterką jest Cathy, która pracuje w korporacji, ma męża prawnika Bena. Męża wręcz idealnego. Każda z nas o takim marzy. Troskliwy, kochający, wspierający, na pozycji, dobrze zarabiający. Czego chcieć więcej?
Narratorem głównie jest Cathy. Poznajemy historię z jej perspektywy. Kilka rozdziałów należy do Bena i tytułowego Arsena. Rozdziały opisują teraźniejsze wydarzenia, jednak kilka razy możemy cofnąć się do przeszłości, do początków związki Bena i Cathy.
„Każde działanie ma konsekwencje. Nie ma znaczenia, jak bardzo chcesz uciec, czy się ukryć. Prędzej czy później to Cię dopada. Nazwij to karmą, jeśli musisz, ale wiedz, że karma jest suką.”
Sama jestem kobietą i matką. Mam dwóch wspaniałych synów, więc jestem w stanie trochę zrozumieć naszą bohaterkę. Rozumiem jej pragnienia posiadania dziecka. Nie pojmuję jednak jej zachowania, które następują po każdej przykrej sytuacji, która ją spotyka. Zamiast porozmawiać z mężem ona się coraz bardziej zamyka i ucieka.
Nie spotkałam jeszcze tak płytkiej, denerwującej i pustej bohaterki. Kobieta, koło trzydziestu lat, zamężna, z dobrą pracą, z dobrem statusem społecznym. I nagle w tym ułożonym życiu pojawia się On. Beznadziejnie bogaty i przystojny, któremu żadna nie odmówiła, a on z kolei żadnej nie przepuścił.
Książka obfituje w przekleństwa i mnóstwo scen wulgarnego seksu. Lubię erotyki, ale ten jest nie do wytrzymania. Sama się zastanawiam jak ja to doczytałam do końca. Jestem zawiedziona i rozgoryczona tą książką. Nie polecam jej Wam. Jestem po niej zniesmaczona. Choć zakończenie jest wielce zaskakujące. Autorka wykorzystała zakończenie otwarte, więc mam dziwne przeczucie, że to jeszcze nie koniec tej historii.
Kinga
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Szósty Zmysł
Nie cierpię takich schematów - bohaterka super Mary Sue, która ma idealne życie, a jednak coś jej nie pasuje i pojawia się inny mężczyzna, dla którego rzuca wszystko, co miała. Podejrzewam, że podczas czytania miałabym ochotę ją rozszarpać na kawałki :D Dodatkowo fanką erotyków nie jestem, a jeżeli książka obfituje w przekleństwa i wulgarny seks - tym bardziej mnie do siebie nie przekona. Dzięki za recenzję, która jest dla mnie ostrzeżeniem, żeby tę książkę omijać z daleka haha :D
OdpowiedzUsuńProszę Cię bardzo. Szkoda, że mnie przed nią nikt nie ostrzegł 😭😭 nie pamiętam Kiedy ostatnio tak wyzywałam podczas czytania książki! Masakra jakaś. A erotyki lubię, ale nie wiem pod co mam to pociągnąć.
UsuńWidziałam bardzo dużo pozytywnych opinii na temat tej książki i w sumie jestem w szoku, że nie podobała się ona tobie. Miałam na nią ochotę, ale chyba zrezygnuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Girl in books
Też widziałam mnóstwo pozytywnych opinii. I powiem ci szczerze, że nie wiem za co. Ja się męczyłam przy tej książce.
UsuńJednym podoba się to, innym co innego, często mam tak, że trafiam na wiele pozytywnych opinii o książce, a kiedy sama ją czytam, nie jest już tak dobrze.
UsuńZauważyłam, że książki, które podobają się wielu, mnie często nie przekonują. Pp wielu pozytywnych opiniach chciałam sięgnąć po "Arsen", jednak dięki Twojej recenzji wiem, że tylko bym się wkurzała. Po co tyle seksów w literaturach!
OdpowiedzUsuńSzkoda słów. Nie czytałam gorszej książki. Z ręką na sercu.
UsuńJuż jakiś czas temu ją czytałam i gdyby przymknąć oko na kilka rzeczy to reszta wypadła całkiem nieźle. Główna bohaterka doprowadzała mnie często do szału i czasami miałam ochotę rzucić tą książką. Pomimo tylu wad to ogólnie całość mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńMoże bym się do niej przekonała, gdyby narratorem był Ben. Wydaje mi się, że książka była by ciekawsza.
UsuńMyślę, że mnie również może oburzyć i zniesmaczyć ta pozycja. Zdecydowanie odpuszczę ją sobie.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie unikaj jak ognia.
UsuńSzkoda, że jest schematyczna, bo ogólnie mam na nią wielką ochotę. Ale nie jest to jedna z tych książek, które po prostu muszę przeczytać - wezmę pod uwagę twoja opinię, gdy będę miała okazję sięgnąć po "Arsena" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Jak już przeczytasz, chętnie się dowiem co ty o niej myślisz :)
OdpowiedzUsuńDzięki za ostrzeżenie:)
OdpowiedzUsuń:) polecam się na przyszłość :)
UsuńNominowałam cię do świątecznego tagu! Mam nadzieję, że przyłączysz się do zabawy <3
OdpowiedzUsuńGdzie na insta?
UsuńDzięki za recenzję! Wiem, czego mam unikać :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taka lipa... Okładka i cytaty zapowiadają się nieźle.
OdpowiedzUsuńCzyli kolejna książka, którą mogę sobie odpuścić, dobrze, że się w nią w takim razie jeszcze nie zaopatrzyłam :)
OdpowiedzUsuńwww.zycieblondynki.wordpress.com
Nie przepadam za erotykami, a wulgarne opisy na pewno by mnie jeszcze dodatkowo zniechęciły.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że trafiłaś na taką książkę, która tylko zabrała czas, a nie wniosła nic szczególnego.
OdpowiedzUsuńto mogłoby się udać, ale chyba za dużo skrajności i zwyczajny brak wyczucia zmysłowości
OdpowiedzUsuń