"Dzień, w krórym umarłam" Belen Martinez Sanchez

"- Jesteś...
- ...okrutny, zarozumiały, wyniosły, arogancki, zimny, dumny, bezwzględny, porywczy, bezduszny, nieczuły, powierzchowny, pyszny, egocentryczny? - wtrąciłem, jednym tchem wylewając z siebie ów potok słów. - Wiem. Znam się na wylot. Mógłbym kontynuować, ale musiałbym uciec się do wulgaryzmów, a nie znoszę kalać ust przekleństwami."

  

Nic nie jest takie, jakim się wydaje.
Zdarza się, że koniec to dopiero początek.

Dla Diletty Mair wszystko zmieniło się drugiego października dwa tysiące trzeciego roku. Wtedy zrozumiała, że naprawdę istnieje życie po śmierci. Że anioły mają niewiele wspólnego z jej wyobrażeniami, a zamieszkane przez demony piekło jest czymś jak najbardziej rzeczywistym.
Drugi października dwa tysiące trzeciego roku okazał się dniem innym niż wszystkie.
Tego dnia Diletta Mair umarła.

Czasem niebo budzi strach, a wspólny język łatwiej znaleźć z demonami.
Szczególnie, gdy stajesz się jednym z nich.

Na pozór Diletty nie wyróżnia ni szczególnego, prócz dwóch różnorakich tęczówek. Cóż, jak to życie potrafi zaskoczyć. Otóż nasz bohaterka widzi duchy, jednak bardzo skutecznie potrafi je ignorować.   Wszystko się zmienia 1 września 2003 roku, kiedy to wpada na swojego kolegę z klasy Aloisa Petersena, choć prawdę mówiąc nie powinna na niego wpaść. Ba! nie powinna go nawet widzieć. Od tego momentu wszystko się zmienia i aż ku jednemu - do śmierci Diletty.
Czy jednak na tym to się skończy? co będzie dalej? Gdzie trafi Diletta, czy spotka ponownie Aloisa? Kim jest jej kolega?
Na wszystkie pytania znajdziecie odpowiedzi w książce.


„- Kawał z ciebie wyrachowanej i cynicznej wiedźmy.
Uśmiechnęłam się.
- Trafiłam na świetnego nauczyciela.”


Przez czysty przypadek kontynuujemy temat aniołów i demonów. Możecie mi wierzyć, albo nie, ale biorąc do ręki tą książkę, nie miałam zielonego pojęcia czego się spodziewać. Porównując ją jednak do serii Przeczucia Amy A. Bartol mogę jedynie nadmienić, że tu anioły wcale nie są takie dobre, a bycie demonem wcale nie wydaje się takie złe.

Autorka ukazała nam dość odmienną wizję nieba i piekła. Bynajmniej nie tą, którą znamy od dziecka. Miło jest myśleć, że po śmierci mamy jakiś wybór. Jest to pierwsza powieść Sanchez, jej debiut i muszę stwierdzić, że całkiem udany. Co prawda możemy w literaturze spotkać obecny zestaw osobistości jakimi są anioły i demony, jednak ona ukazała to z innej strony. 


- Idiota - wycedziła. - Brakuje ci nawet podstaw dobrego wychowania.
- Co ty nie powiesz. Nikt mi tego nie zarzucił... w ciągu ostatnich dwóch minut.


Książka jest napisana lekko, łatwym, czystym językiem. Co najlepsze i co bardzo miło mnie zaskoczyło to chemia, która pojawia się między głównymi bohaterami. Ale nie myślcie sobie, ze będzie tu cukierkowo. Nie, nie, nie. Ta chemia będzie wręcz odwrotna. Oczywiście, że wyczujemy między nimi pożądanie i przyciągnie. Jednak ich wzajemna „adoracja” będzie raczej oparta na docinkach, uszczypliwościach, sarkazmie. Trzeba też dodać, ze Aloise jest niebywale zuchwały, apodyktyczny, nieczuły, nawet niekiedy chamski, jego słowa nie raz sprawiały przykrość. Autorka świetnie wykreowała tu Dilettę, która pomimo szybkiej zmienny akcji i znalezieniu się w  całkowicie nowej sytuacji, pomimo swojego początkowego strachu i niepewności nadal pozostaje bardzo pewna siebie, pyskata, szczera i jako jedyna nie ma żadnych obaw przeciwstawić się Aloisowi.

 Czyta się ją bardzo szybko. Pierwszoosobowa narracja prowadzona jest z punktu widzenia Diletty i Aloisa, dzięki czemu mamy wgląd w różne sytuacje dziejące się w tym samym czasie i poznajemy różne spojrzenia na uczucia, które targają tymi młodymi ludźmi. W książce ciągle coś się dzieje. Nasi bohaterowie staną przed bardzo trudnymi wyborami, które często nie będą logiczne i będą się kłócić z ich wychowaniem i z tym czego ich uczono.

Lekturę uważam za udaną. Akcja cały czas się rozkręca, by na samym końcu nas totalnie zaskoczyć i zszokować. Przyjemna historia na wieczór. Nic tylko usiąść i czyta.


Kinga

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu HarperCollins




2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawa recenzja, taka rzetelna, ale z marginesem zaintrygowania, zachęcającego do sięgnięcia po tę lekturę. Mimo, że to nie do końca moje rejony literackie. Ciekawi mnie relacja między głównymi bohaterami o której wspomniałaś, gdyż na tej płaszczyźnie mam już dość tej cukierkowatości! 😊

    Pozdrawiam i powodzenia życzę! włóczykijka z Imponderabiliów literackich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma tam nic z cykierkowatości. :) dlatego książka przypadła mi do gustu,choć sięgając po nią nie wiedziałam czego się spodziewać. Cóż na moim stosiku jest większość fantasy, ale będę się starała by je przełamać innymi lekturami :)

      Usuń

Dziękujemy Wam za każdy komentarz.

Copyright © 2014 Velaris' library , Blogger